Podróż zaczęła się 27.09 o 4:31 pociągiem Lubuszanin z Zielonej Góry do Poznania. Większość czasu spędziłem w warsie bo tam było najprzyjemniej. Następnie taksówka na lotnisko w Poznaniu i 3 godziny czekania na lot do Alicante. W samolocie tradycyjnie zasnąłem jeszcze przed kołowaniem a obudziłem się podczas lądowania. Samoloty działają na mnie usypiająco.
Jeśli ktoś nigdy nie sypiał na lotniskach to nie wie co to znaczy czekanie...
W końcu wsiadamy na pokład uffff. Na miejscu obok mnie siada hiszpanka i bardzo miło nam mija te 12 godzin lotu.
W końcu Quito po 48 godzinach od wyjścia z domu stawiam pierwsze kroki na obczyźnie tak mi bliskiej :)