Książki autorów o przerośniętych umysłach niczym wątroby kaczek karmionych w hodowli na siłę przez rurę wkładaną do gardła już mi się znudziły bo są zazwyczaj pustą teoretyczna paplaniną bez kropli doświadczenia. Baaa te książki są jak te kaczki, które gęgają o życiu i świecie a jedyne czego doświadczyły to niewoli, strachu i rury w gardle...
Jeśli sięgam po książkę to urzeczywistnionych mistrzów bo wtedy dostaję wiedzę i praktykę w stosunku 50/50. Lub jak kto woli intuicję i umysł w relacji 50/50, po prostu wielka mądrość i harmonię. Książki mistrzów są trudne, oni tam dzielą się wielkim doświadczeniem jednak żaden z nich nie daje przepisu. Dostaje się puzzle (bez możliwości zobaczenia obrazka końcowego) i trzeba z nich samemu ułożyć całość.
No i to jest słuszne. W szkole uczą procedur, schematów myślenia. Dają zadania i są do nich rozwiązania. Każdy idiota jak zechce może się tego nauczyć i w kółko powtarzać. To tak samo jak robienie ciasta lub potrawy ściśle według przepisu. Daje to prawie pewność, że się uda tylko działanie wg przepisu bez kropli kreatywność tworzy z ciebie robocika z wyłączonym umysłem. Masz też zawsze usprawiedliwienie„bo tak było w przepisie” lub „tego nie było w przepisie”. Zrzucasz całą odpowiedzialność na przepis i dlatego on zabiera Ci całą Twoją moc niczym magiczne zaklęcie.
Abyś mógł powiedzieć, że coś potrafisz i rozumiesz jak to coś działa oznacza, że nie potrzebujesz przepisu aby upiec dobre ciasto lub przyrządzić potrawę. Cała twoja moc tkwi w kreatywności i nauczeniu się poprzez praktykę i doświadczenie. Wielcy mistrzowie dają ci puzzle abyś poprzez ich układanie stworzył siebie jakiego nie znasz.