Zawsze czyta się to samo o celach - SMART i inne popierdółki korporacyjne.
Ale nasze życie jest życiem ludzkim a nie korporacyjnym. Nie chodzi nam w życiu o to o co chodzi korporacjom więc nie można stosować ich wzorca myślenia i działania do własnego ludzkiego życia.
Życie człowieka jest inne od „życia” firmy małej, średniej lub wielkiej.
W człowieku jest dusza, w firmie są ludzie. Firma sama z siebie duszy nie posiada i nigdy posiadać nie będzie. Ale ok koniec filozoduchowania :) przechodzę do rzeczy na przykładzie kilku przykładów z życia mojego i osób mi znajomych.
Tez chcę podziękować Kamili bo bez obszernej korespondencji jaką prowadzimy (ostatni mail miał 5000 znaków...) bym nie mógł napisać tego co właśnie czytasz. Także ty jako osoba korzystająca z tego też wiedz że jest Kamila (http://panikaa.weebly.com) dzięki której może zmienić się diametralnie twoje życie.
Na początek przykład ostatni :)
Kliknij READ MORE po prawej aby czytać dalej...
Wow robi zajebiste zdjęcia przy świeczkach, kwiatów itp. rewelacja. Powiedziałem czego chce i to dostałem zupełnie za darmo. W aparacie są zdjęcia – jakiś chłopak wraz z wycieczką był w vilcabambie i jeśli mi się uda go odnaleźć (zajęcie dla detektywa) to dostanie go z powrotem. Ale tymczasem mam aparat do używania. On nie jest mój, jest jego a może jego rodziców, mam go na chwile bo w życiu wszystko mamy na chwilę.
Określiłem efekt końcowy, nie powiedziałem chce pieniądze na aparat, powiedziałem chce aparat, bo jeśli mam aparat to pieniądze na aparat są mi zbędne, aparat do zdjęć aby pokazać ludziom bo po to się robi zdjęcia aby je pokazać (tzw czysta intencja). Określiłem bardzo jasno efekt końcowy, zapomniałem o tym co określiłem i nie robiłem nic w kierunku aby to co określiłem osiągnąć zdobyć wywalczyć itd.
I dostałem :)
Gdybym zaczął szukać sposobu na zarobienie pieniędzy aby kupić aparat (albo bym je wypłacił z konta) to bym pewnie znalazł prace i go kupił i bym mógł nazwać się wtedy „niedorozwojem czwartego wymiaru” bo w 4tym wymiarze dostaje się to co się chce zupełnie bez wysiłku i pracy.
Postępując tak jak to zrobiłem jestem w 3 wymiarze ale działają dla mnie prawa jak z 4tego wymiaru bo postępuje tak jak się to robi w 4tym wymiarze. Jedyna różnica to czas realizacji tego co chcę, tutaj trzeba poczekać tam dostaje się/materializuje się to od razu, jak za pstryknięciem palców.
Mógłbym to porównać do dojrzewającego sera. Bierze się biały ser, moczy w solance odstawia do wysuszenia i po iluś dniach jest ser alla parmezan. Nic nie trzeba było robić, zrobił się sam :) w 4 tym wymiarze chcąc parmezan od razu bym go dostał bez czekania aż z białego zrobi się suchy słony parmezan. W trzecim wymiarze substytutem oczekiwania są pieniądze – to droga dla ciężko pracujących niecierpliwych aby zrealizowało się to co chcą. A można żyć i dostawać to co się chcę po prostu żyjąc. Masz wybór – działasz wg praw 3ciego wymiaru lub wg praw czwartego wymiaru lub kupujesz i pracujesz :)
Udając się do kontiki nie maiłem ze sobą ani 1 centa w gotówce bo chciałem tam być zupełnie bez pieniędzy. Wszystko co miałem dałem jako napiwek w Izhcaylumie. I któregoś dnia sobie pomyślałem „hmm nie mam kasy nawet na taksówkę jak będę wracać, przydałby się jakieś pieniądze”. I za jakiś czas coś mnie tknęło żeby poszukać jakiś art rzeczy na półkach no i w jednym pudełku znalazłem dużo drobnych... Oczywiście ich nie wziąłem ale zobaczyłem jak szybko zmaterializowało się moje życzenie. W kontiki był jeszcze jeden taki przykład ale na forum publicznym akurat tego nie będę opisywać :)
kilka razy w moim życiu podchodziłem do sprzedaży moich obrazów: na allegro, na ebayu niemieckim, do galerii, w berlinie, w ZG na deptaku i jeszcze sam nie pamiętam gdzie i jak. Same „porażki”, normalnie karma artysty jak z książki :) więc gdy chciałem sprzedać to mi się to nie udawało. W tym roku we wrześniu sprzedałem kilkanaście obrazów na Allegro w różnych cenach. Szok, po prostu tam, gdzie nigdy się nie udawało nagle się udało hmmm. Co się zmieniło? Ludzi ci sami, allegro to samo, ja ten sam, obrazy moje hmmm. Pisząc ostatniego maila do Kamili to zrozumiałem.
Określiłem efekt końcowy. Jaki jest efekt końcowy czyli jaka jest intencja (czysta intencja) artysty malującego obrazy? Aby trafiły one na ściany w różnych domach i cieszyły oczy i dusze ludzi tam przebywających. To po to artysta maluje obrazy.
W tym roku powiedziałem „mam już na stanie ponad 70 obrazów chce aby trafiły na ściany w różnych domach i cieszyły oko i duszę osób na nie patrzących” Wystawiłem na Allegro i posprzedawałem. Aby obrazy trafiły na ściany w innych domach mam co najmniej 3 opcje:
- rozdać
- sprzedać
- zostawić w spadku
Wybór opcji należy do mnie.
Przez wiele lat pragnąłem milionów i byłem na całkiem dobrej drodze do nich. Ale jakoś ta droga nie dawała mi wielkiej radości, byłem an niej, potem uciekałem i tak w kółko. Aż w końcu w 2008 roku podczas coachingu z Andrzejem Haniszem (www.andrzejhanisz.pl) wyszło ze mnie coś i wszystko się zmieniło. Andrzej wysupłał ze stogu siana igłę, która co jakiś czas kuła mnie na tej drodze do milionów.
Podczas tej sesji coachingowej powiedziałem „chcę aby moje życie było miłością, radością i szczęściem”. Wcześniej wiązałem podświadomie miliony z życiem w miłości radości i szczęściu. Ale czy ścieżka do celu która sama w sobie nie jest miłością, radością i szczęściem może mnie doprowadzić do miłości, radości i szczęścia? Pytanie retoryczne nie enigmatyczne...
Wiedz ze ścieżka w twoim życiu która teraz idziesz doprowadzi cię na końcu do tego samego czym jest ta ścieżka teraz. Jeśli jesteś zmęczony to na końcu ścieżki znajdziesz zmęczenie. Jeśli nienawidzisz ścieżki to an jej końcu znajdziesz nienawiść, jeśli walczysz idąc swą ścieżką to an końcu zginiesz lub znajdziesz walkę lub pobojowisko pełne trupów, które już teraz czasami mijasz.
Jeśli ciągle brakuje ci czasu i żyjesz w napięciu i stresie to na samym końcu swej ścieżki zastaniesz dokładnie to samo. Spokój powstaje ze spokoju, miłość rodzi się z miłości, harmonia z harmonii itd
I tu masz też rozwiązanie enigmatycznego powiedzenia duchowych ścieżek wschodu „droga jest celem”. Jaka droga taki cel. „Jakie życie taka śmierć” śpiewała Edyta Geppert...
Ok odbiegłem trochę od tematu :) no ale tak działa na mnie słońce owoce warzywa i brak czasu w sensie że w vilcabambie mało kto wie która jest godzina i jaki dzień. Zresztą dla mnie to żadna nowość od października 2009 nie używam zegarka w kompie ani w komórce nigdzie nie am zegara ok jest jeden na wieży kościoła ale często źle chodzi. Moja ścieżka jest wolna od czasu, godziny, zegarka... Może to dać ci trochę do myślenia. Czy myślisz ze budda albo Jezus mieli zegarki? Czy umawiali się na precyzyjną godzinę? Hehe
Ok więc jak sobie kiedyś indziej powiedziałem że napisze książkę to ją napisałem i tyle. Żadne wydawnictwo jej nie chciało. Nigdy nie powiedziałem chce aby książka moje autorstwa trafiła do tysięcy/milionów czytelników i zmieniła ich życie na lepsze. Wtedy bym miał co najmniej 2 opcje:
- dac ją za darmo
- wydać
Kiedyś Marzena pomyślała sobie że by chętnie kupiła jakiś miejski fajny rower do 120zł. Tego dnia gdy to pomyślała podczas banalnego zamiatania ja byłem w Lubiniu na giełdzie aby kupić auto. Auta nie kupiłem ale za to urzekł mnie różowy miejski rower za 120zł. Pomyślałem sobie „hmmm fajnie by pasował do Marzeny” No i zadzwoniłem czy może chce taki rower abym jej kupił. Powiedziała „jak uważasz że jest dla mnie fajny to kup” No i kupiłem. To kolejny przykład jak można określić co się chce a ktoś inny to zrealizuje nie wiedząc nawet o tym że ktoś tego chce.
Tak właśnie działa magia 4 wymiaru obecna też w 3 wymiarze. Ta z rowerem to była błyskawiczna w ciągu kilku godzin materializacja myśli.
Gdy dużo jeździłem samochodem – ufff teraz już kilka miesięcy nie dotykałem kierownicy :) to określałem sobie że chcę bezpiecznie i szczęśliwie dojechać do celu. Nie wybierałem najkrótszej drogi, nie śpieszyłem się. Często nawet się gubiłem lub w środku nocy pojechałem na jakimś rozwidleniu w przeciwną stronę i musiałem potem nadrabiać 40 km. Wcale mnie to nie denerwowało bo dawałem się prowadzić temu co chciałem, czyli szczęśliwie dojechać do celu. Nawet gdy ktoś przede mną się turlał 60km/h to uznawałem to za znak abym zwolnił, widziałem w tym kierowcy mojego opiekuna. No i wtedy jazda jest przyjemnością, na luzie i bezpiecznie a do tego czasem trafia się na ciekawe zdarzenia i spotkania. Tak samo jak jeżdżę rowerem to nie wybieram najkrótszej trasy tylko taka która daje mi najwięcej radości. Jaka droga taki cel :)
Więc jeśli pracujesz dla pieniędzy itd. to zastanów się sam lub z twoją partnerką żoną itp. czego chcecie w efekcie końcowym. Jak ma wyglądać twoje lub wasze życie? I poproście o efekt końcowy i wejdźcie na arcyciekawą ścieżkę prawdziwego życia już tu i teraz będącą tym czym jest to, co chcecie w efekcie końcowym. Wybierzcie drogę która jest taka sama jak cel który chcecie.
Jeśli jesteś sam lub sama to zastanów się co chcesz dostać w efekcie końcowym twojej przyszłej relacji. Jaką drogą chcesz iść razem?
To proste, wystarczy zrozumieć, doświadczyć i kroczyć drogą będąca celem. Wtedy zobaczysz że życie jest prostsze, ciekawsze i bardziej autentyczne bo bardziej ludzkie niż firmowe czy korporacyjne.
Poczytaj tez post o efekcie motyla i dalajlamie bo on fajnie uzupełnia te formułowanie czego się chce. A ja tylko dodam, że tak naprawdę rzadko kiedy wiemy co jest dla nas naprawdę najlepsze w danym momencie życia i najlepiej jest się dawać ponieść temu co wewnętrznie nas wznosi i raduje.