Podczas przemierzania miasta (głównie korzystam z taksówek przy większych odległościach bo są bardzo tanie - 8 minutowy przejazd z filmu wideo kosztował mnie 1,5$ była to trasa Jorge Washington – la Gasca róg pasaje Navarro – można sobie zgooglowac jak ktoś chce) obserwuje oddech wtedy gdy o tym pamiętam no i przy okazji tej obserwacji czuję cały czas super spaliny. Są one wszędzie bo ze względu an specyficzne położenie miasta wszystko się przewiewa tu i tam. Nawet będąc w domu z otwartym oknem czasem zawieje jakiś delikatny obłok spalonego diesla. No i wtedy obserwując oddech zastanawiam się czy mam oddychać czy nie...
Mówi się tutaj, że jest jedna pora roku a każdy dzień zawiera w sobie 4 pory (bez polskiej zimy offcourse).
Wschód jest piękny różowo fioletowy – może kiedyś zrobię zdjęcie jak znowu wstanę tak wcześnie :). i jeśli nie ma chmur to już po 7 rano czuć jak ostro daje słońce – betonowo kamienna podłoga na tarasie jest ciepła już o 7:30. Poranna gimnastyka w taki słońcu potrafi mnie przyprawić o mdłości i nudności – za dużo słońca i za mało powietrza. No chyba że te nudności to ciąża!!! W końcu moi rodzice będą dziadkami :) „Polak w Ekwadorze zapłodniony przez światło urodził Buddhę!!!” - taki będzie tytuł na pierwszej stronie suyuper kekspresu i fucktu.
Quitowcy są niscy, nie wiem czy to sprawa słońca, diety, równika, czy tajemniczego faktora X.. jedno jest pewne swoim przybyciem zawyżyłem im strasznie średnią. Normalne jest ze spotykam kogoś kto ma +/-150cm wzrostu i nie mówię o dzieciach ale o dorosłych mężczyznach. Czuje się ja w kingsizie a quitowcy a najbardziej to quitenki młode po prostu widzą big white man :) i się cieszą no więc i ja się uśmiecham i jest miło.
np. wczoraj 05.10 było tak ze słońce trzaskało mojego wielkiego ananasa aby dojrzewał do konsumpcji a ja w międzyczasie połzyłem się plackiem an tarasie. Po 15 minutach byłem przestrzelony i zakręcony maksymalnie i się chłodziłem przez kolejne pół godziny aby dojść do siebie i wyjść z domu. I ot mija 27 minut i zrywa się wielka ulewa czarne chmury z najazdu prusaków wiszą nad całym Quito, część wieżowców ginie w chmurach.... Od razu robi się 13 stopni, żegnaj krótki rękawku, żegnajcie klapki itd. Był upał sierpniowy i nagle nastała listopadowa aura.
Tak naprawdę w Quito jest wszystko oprócz morza :) są drogie (na warunki europejskie też) hotele drogie restauracje bary kawiarnie cluby w stylu lounge itd. są też miejsca normalne pod względem cen i oferty oraz takie z bardzo niskiej półki. Na ulicy można zjeść różne rzeczy od grillowanej kukurydzy czy banana po zupę, ciasta słone lub słodkie z cynamonem humitos mniam :P.
Pojęcie vege tu nie istnieje praktycznie pomimo ze jest to prawdziwy raj owocowo warzywny. Czasem pytam się o dziwnie wyglądające owoce lub warzywa co to jest, jak smakuje i jak się to je.
Zawsze każą mi gotować albo miksować z czymś. Ostatnio takie niby małe ziemniaczki kazano mi gotować minimum 1 godzinę, spróbowałem surowe były dobre i tak właśnie jej jem i jest OK.
Samochody an ulicach rożne od starych amerykańców po łady z lat '80 do hybrydowej toyoty Prius. Jakoś mesiów audi i bmw to ja tutaj nie widuję zbyt wiele. To pewnie kwestia łatwości importu z Azji a nie z europy ale zaraz pewnie chińskie mercedesy się tutaj pojawią. Są też centra handlowe niczym nie różniące się od tych europejskich, supermarkety itd. Gdzie gringo wszedł tam swoje wprowadza....
Ciekawym doświadczeniem jest lądowanie w Quito bo lotnisko jest położone w samym centrum miasta i można pomachać ludziom na ulicy z okna samolotu. Lądując przelatuje się nad uliczkami sklepami samochodami – unique Quito experience. Inne ciekawe doświadczenie jakie można tutaj przeżyć to jazda kolejka linową a miasta na wulkan Pichincha. Tak tak obok Quito są dwa wulkany, pichincha miał swój ostatni wybuch w 1999 7 października (zaraz rocznica 11) Kolejka linową jedzie się na 4100mnpm. Wysiadłem wziałałem kilka głębszych wdechów i zrozumiałem dlaczego mnisi siedza wysoko w górach. Wdychane rozrzedzone powietrze jest niczym inna mieszanka benzyna/powietrze dla samochodu. Ma moc taką jakby zapalic trawę. Od razu zmienia się stan świadomości i percepcji rzeczywistości. Po prostu wszystko zaczyna inaczej działać bo dostało inną energię. Nie wiem ileset godzin medytacji na równinie da to co 5 minut na 4100mnpm. Wyjątkowe doświadczenie które każdemu rządnemu doświadczania nowości polecam.
Więc w ten jeden dzień byłem w centrum miasta i czuło się strach, nic już się nie działo ale czuło się tę energie strachu co tym bardziej zmuszało mnie do obserwowania mojego oddechu, bo strach to krótki i płytki oddechu. Zmieniając go zmieniają się emocje.
Pieniądze w Ekwadorze to dolary, amerykańskie dolary. Zazwyczaj operuje się banknotami 1,5,10 czasem 20$, 50 to rarytas a setka pokazana w sklepie wyowoluje takie reakcje ze warto by je nagrać :). więc 50 i 100 to się idzie do banku wymieniać na drobniejsze. Oczywiście kartami można w wielu miejscach placic tylko wtedy jest drożej czasem o 10% a czasem cena jest taka sama. Bankomatów bardzo dużo.
Czas w Quito jest taki sam jak gdzieś indziej tylko względem polski jest 7 godzin do tyłu. I samo przestawienie się jest bezproblemowe to przy prowadzeniu jakiś działań przez internet ta różnica jest dość kłopotliwa. Gdy wstaje o 8 to w Polsce jest 15 czyli już w żadnej firmie nic nie załatwię :)
zresztą o 8 nie zasiadam do komputera. W moje ekwadorskie południe odbieram maila pełen energii itd. a tu w Polsce już 19 i mało kto coś tam energicznie działa. Tym samym wymiana maili biznesowych trwa straaaasznie długo średnio 2 maile = 2 dni. Także jeśli chodzi o różnice czasu to łatwiej było gdy byłem na Mauritiusie gdzie było 6 godzin do przodu wtedy maiłem wyprzedzenie w stosunku do Polski i czasem trzeba było posiedzieć ciut dłużej ale wszystko można były załatwiać na bieżąco. Tutaj teraz jest to niemożliwe.