Hm no zdecydowanie sie na taka mysl nie uradowalem a wrecz zaczalem odczuwac ladny lek ktory sie pieknie potegowal bo fenomenalnie sie w niego wkrecilem i rozkrecilem do rozmiarow wielkiego tornada rujnujacego moja psychike...
ok ok mariusz spokojnie oddychaj uspokoj sie zaufaj all bedzie ok...
no tak to ajka jest najgorsza opcja jaka mam zaakceptowac aby odpuscic wkret? taka ze spie pod jakims daszkiem przy drodze, hmmm nie nie sa gorsze anwet wole o nich nie myslec. wiec plan jest taki kierowca i tak nie ma pojecia gdzie jest km34 wiec bedzie chcial mnie wysadzic gdzies indziej i wtedy powiem ze wysiadam w najblizszym miasteczku i czekam na autobus aby z powrotem wrocic do puyo wyspac sie i rano pojechac znowu na km 34 i znalezc dom Ondreja.
ok wizualizacja z tak silnymi emocjami strachu zadzialala perfgekcyjnie, kierowca chcial mnei wysadzic na km 48 mowiac ze tu po drugiej stronie jest dom i tam mieszka obcokrajowiec. to srodek dzungli zero swiatel i mega ulewa, chyba raczy pan zartowac... salgo al proximo pueblo e regreso a puyo senor
no i ok jedziemy dalej stajemy w jakiejs mikro wiosce z latarniami i mam wysiadac- gdzie amm czekac na busa sie pytam - tam jest daszek tam ma pan czekac.
nbo ok wysiadam pedze pod daszek bo ulewa jest konkretna ale to cieply deszcz i jest cieplo pomimo zmroku i ulwçewy jakies 25 stopni. no i czekam pod daszkiem i sie zastanawiallm czy i za ile przyjedzie bus i czy sie zatrzyma i czy ja go zauwazy i zdarze zatrzymac. ale spoko najwyzej zrealizuje sie opcja spania pod daszkiem przyt drdze :)
ale tu nagle biegnie ktos w strone moja i wskakuje pod daszek. ekwadorczyk mlody zajmujacy sie uczeniem analfabetow ktorych w rejonie puyo dzungli krainy ayahuaski jest ponad 30%. rozmawiamy itd. nadjezdza a raczej pedzi bus wyskakujemy staje i aj wsiadam a on zostaje...
hm tak jest tylko ejdna droga wiec gdzie on sie chcial wybrac ze zostala na przystanku. a moze byl tylko moim opiekunek stworzonym rpzez moj umysl w celu ochrony. w busie wielkie poruszenie bo to rzadkosc aby gringo siçobie wsiadal w ulewe po ciemku do busu w srodku dzungli... ale wita mnei ejden usmiechniety pasazer pyta sie skad jestem usmiecha sie i jest ok. wracam do puyo.
ide do pierwszego hotelu z brzegu biore pokoj za 7$ i ide spac uffff rano leje ale nadal jest cieplo wiec OK. to jest przyjemny deszcz tak bym go okreslil. no i za jakies 1,5h kolejny ´atak´na km 34...
tak tak podroze samemu to podroze przez siebie samego swoje leki obawy wyobrazenia emocje systemy przekonan itd... za pienieadze mozna kupic spokoj w takich momentach ale zmian jesli ma zastapic taka trwala to wymaga inwestycji wewnetrznych sil i wlasnego potencjalu a nie uzycia karty lub portfela. takze bogaczu wyzwaniem dla ciebie bedziepodroz z prawie pusta kieszenia bez twojej broni jaka sa pieniadze...